wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 2.

     Rozdział zbetowany przez Naele



     Stały na środku skromnego  salonu, rozglądając się dookoła. Pod ścianą znajdowała się skórzana, kremowa kanapa, a tuż przed nią szklany stolik. Gdzieś dalej była klonowa komoda, a nad nią wisiał telewizor.  Nic nie ozdabiało białych ścian, żaden obraz czy zdjęcie.
   - Idźcie spać, jutro po śniadaniu porozmawiamy. Musicie być zmęczone pod…
   - Powiedz tylko, gdzie są łazienki, pokoje i już nas nie ma – przerwała bezczelnie matce Rebecca, wyraźnie zirytowana  tym ckliwym przedstawieniem.
Kobieta jednak nie przejęła się zachowaniem córki. Kiwnęła tylko głową i zaczęła oprowadzać dziewczyny po parterze.  Pokazała im kuchnię połączoną z jadalnią, łazienkę, swoją sypialnię i bibliotekę.
   - Tutaj jest twój pokój, Kate – powiedziała spokojnie, otwierając drzwi do małego pomieszczenia. Było dość jasne, urządzone podobnie jak salon, jednakże brakowało mu telewizora, a stolik został zastąpiony biurkiem. – Dla Ciebie, Rebecco, przygotowałam pokój na poddaszu. Tam masz też łazienkę z toaletą i prysznicem.
   - Nie będę spała ze szczurami! – podniosła głos, rzucając plecak z naszywkami na podłogę.
   - Zaścieliłam łóżko świeżą pościelą, nie miałam kiedy tam posprzątać, ale możesz to zrobić jutro. To będzie twój pokój, urządzisz go sobie jak zechc…
   - Zapomnij! Jak chcesz udawać kochającą matkę, to chociaż się postaraj! – Ponownie jej przerwała krzykiem. Widać było po jej wyrazie twarzy, że nie polubiła matki. Miała do niej ciągle żal za te wszystkie lata i prędko nie miała jej wybaczyć.
       Wpatrywała się w nią wzrokiem pełnym nienawiści do momentu, gdy usłyszała głos siostry.
   - Spokojnie, ja pójdę na poddasze – oznajmiła i wziąwszy swoje torby, ruszyła po schodach na górę.
Podjęcie tej decyzji wiele ją kosztowało, ponieważ miała alergię na kurz i do tego panicznie bała się szczurów, a jak się okazało, jej nowy pokój był w stanie surowym. Brak paneli czy chociażby wykładziny, niepomalowane ściany. Znajdowało się tu tylko małe łóżko i szafa na ubrania. Na szczęście wzięła wcześniej swoje leki, więc jakoś powinna przeżyć noc. Nie miała nastroju na rozpakowywanie, dlatego  wyciągnęła koszulę nocną z kosmetyczką i ręcznikiem, a następnie poszła do łazienki. Nie siedziała tam długo, zaledwie po dziesięciu minutach wybiegła stamtąd, niemalże płacząc. Ojciec wychowywał je jak księżniczki, więc tak nagła zmiana położenia wywołała u niej szok. To co zostanie jej ze spadku po tacie będzie musiała przeznaczyć  na remont swojego nowego gniazdka.
       Wcisnęła walizkę pod łóżko i szybko się położyła, próbując usnąć i zapomnieć o tym, gdzie się właśnie znajdowała.
       Rebecca zaś, w przeciwieństwie do siostry, zdążyła się już rozpakować, a teraz  leżała w gorącej  i pachnącej czekoladą wodzie. Co prawda musiała dzielić łazienkę z obcą kobietą, no ale trudno, jakoś to zniesie. Mimo wszystko było jej żal Kathleen. Nie chciała, aby dziewczyna się z nią zamieniła pokojami. Próbowała tylko zmusić matkę do walki o córki. Wystarczyłoby, żeby powiedziała: „wytrzymaj jedną noc, jutro razem coś z tym zrobimy”. Zabrakło słowa „razem”…wtedy  wszystko byłoby dobrze.
        Po półgodzinnym relaksie wyszła z wanny i nawet się nie wytarła tylko od razu założyła spodenki i koszulkę, a później wróciła do nowego pokoju.  Wytrzepała poduszkę, poprawiła kołdrę i ułożyła się do snu, gdzie jeszcze raz mogła się spotkać z tatą.

 CZTERY LATA PÓŹNIEJ 

       Siedziały na kanapie w salonie, patrząc tępo w podłogę. Nie miały wspólnych tematów, a nawet jeśli, to ich nie znały. Nie było chyba nic bardziej krępującego niż cisza między matką a córkami. Dziewczyny nawet nie próbowały podjąć rozmowy, bo to nie one zarządziły „rodzinne zebranie” po śniadaniu. Dlatego też czekały, aż kobieta wykona pierwszy krok.  
   - Dziewczynki – odezwała się w końcu. – Jesteście już dorosłe, a ja nie będę w stanie utrzymać naszej trójki z jednej pensji. Musicie iść do pracy. – Przerwał jej bezczelny śmiech blondynki, który  jednak puściła mimo uszu i kontynuowała. – Po spłaceniu długów waszego ojca ze spadku pozostało bardzo niewiele i…
   - To są pieniądze taty, my je dostałyśmy, nie ty! Nawet nie myśl, że dostaniesz chociaż pół centa…
   - W takim razie jedzenie kupujesz sobie sama, wodę, gaz i prąd, który zużyjesz też opłacasz z władnych pieniędzy! – Kath z Rebeccą pierwszy raz usłyszały krzyk kobiety, nie były przyzwyczajone do tego. Ojciec czasem podnosił głos, ale to głównie na swoich wspólników, nigdy na córki.
   - Zgoda. Pójdę do pracy, będę płacić za swoje wydatki, ale co ty dasz od siebie? Opiekę?  Miłość? Tego to ja potrzebowałam, mając pięć lat! Nie było cię przy mnie, kiedy miałam pierwsze bóle miesiączkowe i nie mogłam wstać z łóżka! Teraz, gdy jestem dorosła, pojawiasz się znikąd i chcesz stworzyć szczęśliwą rodzinkę? Idź do diabła! – wrzasnęła starsza siostra z płaczem i wybiegła z domu, chwytając w locie swoje zniszczone trampki. Założyła je dopiero za zakrętem głównej drogi, gdzie miała pewność, że nie zobaczy jej ani matka, ani siostra.
        Siedziała jeszcze trochę na chodniku, próbując powstrzymać płynące łzy i wstała, gdy tylko się ogarnęła. Nikt jej nie rozumiał, a Kathleen nawet nie poparła. Dlaczego była taka zgodna? I to jeszcze w takiej sytuacji!? Nie zachowywały się jak siostry, a przecież powinny trzymać się razem.
        Odgarnęła jeszcze swoje blond włosy i ruszyła przed siebie.
        Nie mieszkały w jakiejś biednej dzielnicy - co drugi sąsiad miał porządny samochód, a niemalże każdy domek był wyremontowany. Tylko ich wyglądał jakby przetrwał wszystkie wojny światowe. Czy ta kobieta miała jakiś konkretny powód, żeby tak to wszystko zaniedbać? Mogła chociaż ogrodem się zająć, albo pomalować furtkę, cokolwiek… Nie zrobiła nic.
        Blondynka wędrowała tak przez jakąś godzinę aż w końcu zatrzymała się przed malutką karteczką z napisem „ZATRUDNIĘ EKSPEDIENTKĘ”. Najbardziej jednak ucieszył ją fakt, że wisiała na drzwiach sklepu muzycznego o pokaźnych rozmiarach.
- Moje królestwo – wyszeptała z uśmiechem i od razu weszła do środka.
***
        Wracała właśnie z miejskiej biblioteki, gdzie napisała i wydrukowała swoje CV. W portfelu zawsze miała jakieś swoje zdjęcia, więc z tym akurat nie było problemu. Największy kłopot sprawiało jej wymyślenie, kim chciałaby być. Cóż, w sumie to nie powinna zaprzątać sobie tym głowy, tylko chwytać się każdej pracy, bo przecież tak wiele osób jej nie miało.
        Była już w kawiarni, księgarni i spożywczaku, ale wszędzie chcieli dziewczynę po studiach albo chociaż wysoką blondynkę. Miała zamiar już wracać do domu albo udać się do kawiarenki internetowej, by przejrzeć ogłoszenia, ale ktoś ją trącił i teczka z CV wypadła dziewczynie z rąk wprost w drzwi obrotowe hotelu, którego wcześniej nie zauważyła. Zamiast poczekać aż do niej wróci, weszła w następną przegrodę i wyszła po drugiej stronie. Teraz znajdowała się w ogromnym holu, jednak w ogóle nie zwracała na to uwagi. Czekała tylko aż CV do niej wróci. Czekoladowym wzrokiem obserwowała teczkę, do której po chwili dołączył nieznajomy mężczyzna. Wysoki brunet o niebieskich, przenikliwych oczach podniósł zgubę Kathleen, a następnie ją otworzył i zaczął czytać znajdujące się w niej dokumenty.
   - To moje – warknęła, wyrywając mu teczkę z CV.
   - Spokojnie, mała. – Nieznajomy uniósł ręce , dając znać, że się poddaje. – Jeśli szukasz pracy – zaczął cicho i chwyciwszy dziewczynę za ramiona, obrócił ją w stronę recepcji – to tamta pani powie ci wszystko, co i jak – wymruczał jej nad uchem i po chwili znikł. Kate nawet nie wiedziała, dokąd poszedł, bo gdy się odwróciła, to po mężczyźnie nie było nawet śladu. Postanowiła jednak go posłuchać, więc ruszyła we wskazanym przez niego kierunku.
   - Dzień dobry, szukam właściciela. Ja w sprawie pracy.
W tym momencie spod lady wyskoczyła drobna kobieta o intensywnie zielonych oczach. Jej papierową twarzyczkę otaczała burza czarnych loków. Wyglądała na strasznie roztrzepaną, ale to mogły być tylko pozory.
   - Masz może CV przy sobie? – zapytała swoim dźwięcznym głosem.
   - Tak, ale wolałabym rozmawiać z właścicielem.
   - Nie marudź tylko dawaj – odpowiedziała wesoło, patrząc na Kathleen swoim kocimi oczętami w taki sposób, że ta już bez słowa podała CV. Nieznajoma miała coś takiego w spojrzeniu, co nie pozwalało się jej sprzeciwiać.
   - Kathleen Chapman… lat osiemnaście… ładna, drobna, duże oczy. Trochę niska, ale będzie z ciebie dobra kelnerka – oznajmiła spokojnie recepcjonistka, pisząc coś na komputerze, a po chwili można było usłyszeć dźwięk pracującej drukarki.
   - Usiądź gdzieś sobie, przeczytaj umowę i gdy wszystko będzie dobrze, to podpisz. Tylko szybko, bo na twoje miejsce może trafić jeszcze setka innych dziewczyn.
Brązowowłosa otrzymała po chwili kilkukartkowy plik oprawiony czarną okładką. Kiedy ta kobieta zdążyła to wszystko zrobić? Mogłoby się wydawać, iż był to po prostu  gotowiec, gdyby nie złoty grawerunek na twardej oprawie: UMOWA O PRACĘ KATHLEEN CHAPMAN.
        Westchnęła cicho i wziąwszy jeszcze długopis, usiadła  na sofie nieopodal recepcji. Ona jeszcze nie wiedziała, że zasady gry, które właśnie czytała, a wkrótce miała podpisać, całkowicie zmienią jej życie.
***

   - Cudownie, wyśmienicie, no genialnie! – piszczała podekscytowana brunetka, wpatrując się w nieczytelny szlaczek pod umową. Była chyba szczęśliwsza od Chapman, a to przecież ona dostała pracę marzeń. – Zaczynasz od dziś, wybija godzina dwudziesta, a ty masz być tutaj w roboczym mundurku. Zaprowadzę cię wtedy do restauracji.
   - A skąd mam go wziąć? – Miała oczywiście na myśli strój kelnerki. Jednak ledwo zdążyła wypowiedzieć te słowa, a ciemnowłosa już wcisnęła jej w dłoń wizytówkę krawca.
   - Powiedz, że jesteś od Samuela. Buziaki mała, widzimy się wieczorem! – zawołała jeszcze i wróciła do obsługiwania gości, zostawiając Kathleen samą z myślami i obawami, które wkrótce odpędziła od siebie. Cóż, rozpoczynała nowy etap, mogło być ciekawie.

~*~
Cóż, myślałam, że będzie dłuższe...ups.
Zacznę od sprawy dla mnie najważniejszej, a mianowicie Wasze nowe rozdziały. Wszystko będę ładnie czytać, ale komentować, gdy tylko dostanę się do komputera. Dlaczego?Ano dlatego, że na telefonie blogger robi mi ograniczoną liczbę znaków i mój komentarz wypada tak... blado. Mogłoby się wydawać, że nie czytam Waszych opowiadań, a nie chcę, by to tak wyglądało :C
Dwa. Dziękuję za każdą Waszą opinię pod rozdziałem. Nie będę nikogo oszukiwać, "Nad przepaścią" piszę dla siebie, sprawia mi to ogromną przyjemność, a przy okazji doskonale się w układaniu myśli (tak twierdzi mój polonista). Ale jest mi niezmiernie miło, że ktoś przeżywa to wszystko ze mną i podoba mu się! Czytając Wasze komentarze mam jednego wielkiego banana na ustach C: 
Trzy. Kolejny rozdział jest w trakcie robienia, dlatego proszę o cierpliwość ^^.
Cztery. Mam ogromne zaległości w Waszych opowiadaniach, u niektórych jest to nawet kilkadziesiąt rozdziałów, więc proszę o wybaczenie, kiedyś na pewno skończę i pozostawię ślad pod najnowszym postem.
Koniec ogłoszeń parafialnych. 
DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE PO PROSTU JESTEŚCIE :*
Ps. Wytykane błędy mile widziane.

11 komentarzy:

  1. Widzę, że już jedna z sióstr poznała naszego złoczyńcę i nie bardzo przypadł jej do gustu, ale właśnie takie miłości lubię najbardziej! Ich matka zachowuje się jakby była bez serca. Chociaż jakby się zastanowić to nie łączy ją emocjonalna więź z córkami.
    P.S Nie musisz informować mnie o nowych rozdziałach. Mam cię w obserwowanych, więc jak będę miała czas to przeczytam najnowszy rozdział, spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm...
    Trochę nie rozumiem takiego napięcia, jakie się wywiązuje na początku rozdziału... Ja wiem, że pewnie ciężko jest się pobratać z kimś kto porzucił, ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Póki co poczekam aż się to rozwinie.
    Co do poświęcenia Kate: Becky mogła chociaż coś powiedzieć lub wyrazić jakieś emocje, zanim tamta poszła XD" Wiesz, chociaż jakaś sprzeczka, no ale skoro tak to zostawiłaś, to niech już będzie.
    Znów mi brakuje wcięć między niektórymi akapitami.
    Kilka literówek było. Ta: "od razy weszła" mi się od razu rzuca w oczy...No masz. Sama bym teraz napisała 'razy' XD
    Kiedy jest wprowadzenie do Kate w ostatnim wątku rozdziału lekko się zgubiłam, bo nie wiedziałam o kim za bardzo mowa.
    Ten facet, co nasłał dziewczynę do 'pani za biurkiem' pewnie jeszcze się pojawi, jak przypuszczam :3
    Nie jest tak krótko jakby się zdawało. Po prostu czcionka jest drobna, więc to wiele skraca ^u^"
    To dobrze, że piszesz dla siebie~ Każdy w sumie tak powinien.
    A jeśli już komuś coś zadedykować, to również napisać to z sercem.
    Poczekam na następny rozdział :3
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no...szablon jest ładny!
      Wiedziałam, że o czymś zapomnę napisać XDD

      Usuń
  3. Na początku: piękny szablon! naprawdę, zarówno Css jak i kolorystyka mi się podobają, ale coż się dziwić...Na GP zawsze są ładne szablony, sama tam zamawiałam :P
    Co do rozdziału, dziwię się, że Katehleen zareagowała tak spokojnie na to wszystko...Tak po prostu przyjęła do wiadomości że ma spać na poddaszu w jakimś obskurnym, małym pokoiku i iść do pracy bo matka nie będzie jej utrzymywała. Całkowicie popieram Rebeccę. Ja też byłabym wściekła na kobietę której nie było przez całe nasze życie a teraz się pojawia i chce nawiązać jakieś pozytywne relacje. W moim przypadku na pewno by to nie wyszło i dlatego całkowicie rozumiem dziewczynę. Od początku wiedziałam, że matka dziewczyn nie przypadnie mi do gustu...ten jej uścisk na powitanie i ta czułość...Od początku wydawało mi się to fałszywe. I utwierdziłam się w tym przekonaniu kiedy podniosła głos na dziewczyny. No nic...przepraszam za taki mętlik w komentarzu ale nie myślę dzisiaj trzeźwo. Pozdrawiam i czekam na nexta a w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochana!:)
    Zyskałaś właśnie nową czytelniczkę;) Po Twoim komentarzu u mnie, postanowiłam od razu wejść i przeczytać Twoje rozdziały, a że miałaś tylko dwa i prolog to uwinęłam się szybko. I nie mogę się zgodzić z tym, co u mnie napisałaś. Wcale nie piszesz źle, piszesz świetnie i opowiadanie bardzo mi się spodobało;) Ma w sobie coś, co sprawia, że chce się czytać więcej i więcej. Przyciągnęło mnie do siebie ;D
    Podoba mi się sposób w jaki kreujesz swoje bohaterki. Rzeczywiście są jak woda i ogień. Kate wydaje się być spokojna, opanowana i ustępliwa. Pasowałaby na taką starszą siostrę, a z tego co widzę jest młodsza. A to niespodzianka;D Wydaje mi się, że wszystkie swoje emocje stara się trzymać w sobie i chce jakoś poskładać tą rodzinę. Natomiast Rebbeca to taki diabeł wcielony. Mówi co myśli, nie przejmuje się czy przesadzi czy nie i za wszelką cenę chce pokazać matce jak mało dla niej znaczy. I rozumiem ją, w końcu ma prawo mieć do niej żal. Na ten moment nie wiem, którą dziewczynę lubię bardziej, obie wydają się być na swój sposób oryginalne. No i obie zaczynają teraz nowe życie. Ciekawa jestem jak ułoży im się sytuacja w pracy i czy zacieśnią kontakty z wyrodną matką.
    Czekam na kolejny rozdział;* Dodaję do obserwowanych!;)

    Ściskam i pozdrawiam!:)
    I dziękuję bardzo za komentarz u mnie!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry dzień. :D
    Przepraszam Cię bardzo, że komentuję dopiero teraz. Wczoraj wieczorkiem wróciłam do domu, w dodatku jestem trochę przeziębiona, ale w końcu znalazłam nieco czasu, żeby wpaść do Ciebie i przeczytać najnowszy rozdział. :D
    Według mnie jeśli chodzi o długość, to jest w sam raz. Nie za krótki, dzięki czemu można się wciągnąć i jednocześnie nie za długi, dzięki czemu nie nuży. ;)
    Mam złe przeczucia co do tej pracy Kathleen. ;( Lubię Rebeccę. Mówi to co myśli, nie daje sobie w kaszę dmuchać. :D Właściwie to nabrałam sympatii do obu sióstr. :D
    Dobrze by było, gdybyś na początku pisała z perspektywy której z dziewczyn piszesz. Bo taki nieogar jak ja chwilami się gubi. xD Ale nie musisz, to tylko taka drobna sugestia. :D
    A z błędów to rzucił mi się w oczy tylko jeden. "[...]nie pomalowane ściany...] "Nie" z przymiotnikami piszemy razem. ;) Trafiły się gdzieś literówki, ale nie oślepiły mnie swoją mocą, więc jest dobrze. :D
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana! :)
    Nie dziwię się, że Rebecca zareagowała w taki sposób... W końcu matka porzuciła ją i siostrę... Ale może im to jakoś wyjaśni?
    Kate wspaniale postąpiła :). Tylko Rebecca powinna iść na poddasze skoro wiedziała o alergii siostry. Przecież coś się jej może stać... A ona sobie leży w wannie... To był dla nich męczący dzień.
    Ich matka jest dla nich za osra. Mogla powiedzieć to spokojnie, a nie wybuchać. Chyba kocha swoją córkę?
    Zapuściła dom... Nawet nie chciało jej się nic zrobić - pomalować furtki, kupić piękne kwiaty, cokolwiek, a nie zrobiła nic... Ni przejmowała się co pomyślą o niej córki... Może je kochała, ale nie powinna tak reagować! Wiadomo, że dziewczyny muszą znaleźć pracę, ale ona też powinna sobie coś znaleźć, a nie patrzeć na dziewczyny, tak, jakby to one miały ja utrzymywać... Jest ich matką! I całkowicie rozumiem Rebeccę. Miały trudne dzieciństwo bez matki, ale Kate już się z tym przyzwyczaiła i nie przeżywa tego, jak Rebecca...
    Zmienią jej zycie, jakim sposobem? O.o
    Ten facio, który powiedział jej, gdzie szukać pracy będzie jej szefem?
    Coś mi się wydaje, że ma na nią ochotę... xD
    W jednym miejscu zamiast spożywczaku - masz spożywcza ku :D.
    Opisy są cudne <333.
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdział z opóźnieniem przeczytałam. cała ja.
      do rzeczy.
      czytając rozdział, miałam ochotę wstać, podejść do troskliwej mamusi i jej porządnie przyłożyć. widać jej prawdziwe oblicze, wcale się nie dziwie, że Becca jest taka na nią cięta. Fakt, beznadziejnie postąpiła z Kath i tym poddaszem. ale jest taak impulsywna. nie usprawiedliwiam jej, a staram zrozumieć.
      Kath, współczuję alergii, mam to samo. trochę kurzu, a ja kicham co chwilka i katar później nie do zniesienia.
      Samuele. no w końcu. strasznie się cieszę, że go wprowadziłaś. jeden seksiak. ciekawe jak bardzo namiesza.
      obie znalazły pracę. w sumie tak jakoś strasznie szybko. wchodzą i od razu dostają, według mnie trochę nienaturalnie. można było im trochę utrudnić. ale cóż, liczę, że wszystko z Samuelem będzie sie troche wolniej toczyło.
      Dodaje do obserwowanych.
      Życzę weny.
      Pozdrawiam, Kliii.
      [przeszlosci-smak]

      Usuń
  8. Rozdział ma odpowiednią długość, naprawdę przyjemnie się go czytało. Dziwne jest tylko to, że dziewczyny tak szybko znalazły pracę. Okej, może Kat potrzebowała tej roboty, żeby w kolejnym rozdziale się wszystko zaczęło komplikować no i miała więcej kontaktu z Samuelem (o nim później :D), ale że Rebecce też się (prawdopodobnie) udało? No nie wiem, nienaturalne takie, jak to napisała Kliii powyżej.
    Ogólnie ciekawie, że będzie pracowała w hotelu jako kelnerka. No i nagłe pojawienie się i zniknięcie Samuela. Liczę na dużo więcej jego osoby w kolejnym rozdziale. Mam też nadzieję, że nie od razu pozna drugą siostrę. No a co do matki... zachowała się okropnie. Nie znoszę takich bab, że tak ją nazwę. Przymila się, a potem wrzeszczy, bo coś nie idzie po jej myśli. Ech.
    No cóż, biorę się za trójeczkę. :D

    Pozdrawiam,
    Julss

    OdpowiedzUsuń